Napisane 15 września 1989 r. w Bydgoszczy

NIEBIESKI GARNCARZ

Boże, Ty jesteś garncarzem wspaniałym,
jam cząstką ziemi, pyłkiem tak małym,
bryłą gliny w Twej ręki zasięgu,
którą położyłeś na garncarskim kręgu.

Pieściłeś mnie Swą ręką obracając kołem,
ja zaś przed Tobą uderzyłem czołem,
polewałeś wodą i kształty czyniłeś,
aż wreszcie me życie całkiem odmieniłeś.

Kiedy już skończyłeś proces kształtowania,
stałem się naczyniem z Twojego uznania,
odstawiłeś na bok, na miejsce wytchnienia,
gdzie wyschnąwszy naczynie już kształtu nie zmienia.

Wyschnięte naczynie włożyłeś do pieca,
by mnie wypróbować i doświadczyć nieco,
opatrznością Twoją czuwałeś nade mną,
aby praca Twoja nie była daremną.

Żeby nie pękł w ogniu ten garnek gliniany,
czuwałeś nad piecem, oblepiałeś ściany,
otaczałeś mnie łaską, miłosierdziem Twoim,
byłeś Opiekunem, wybawieniem moim.

A takich doświadczeń było w życiu wiele,
które znieść musiałem w tym mizernym ciele,
wszystkie one jednak też jeden cel miały,
żebym mógł być silny, wierny i wytrwały.

I teraz, gdy już życia minęła połowa,
piec doświadczeń rozpaliłeś od nowa,
dozwoliłeś doświadczyć bólu nieznośnego,
byłem niezbyt wiernym, to pewnie dlatego.

Wzywałem miłosierdzia, pomocy, litości
i doznałem od Ciebie Twej wielkiej miłości,
ochłodziłeś Swą mocą me zbolałe ciało,
jakby nigdy nic nie było, tak mi się zdawało.

Wierzę, że dokończysz Swe garncarskie dzieło,
które swój początek na Twym kręgu wzięło
i uczynisz ze mnie przydatne naczynie,
że dusza moja na pewno nie zginie.

A jeżeli dowiodę słowem swym i czynem,
że nie podołam być pięknym naczyniem,
uczyń mnie podstawką pięknego wazonu,
żebym tylko mógł mieszkać w Twoim pięknym domu.